ZAMKNIĘTE - witaj!
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
.
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Forum ZAMKNIĘTE Strona Główna
->
Fun fiction
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
O forum
----------------
Regulamin
Pomysły i pytania
O czym jest?
Przywitalnia
Mała pomoc...
Kosz
O "Lizzie McGuire"
----------------
sezon 1
sezon 2
sezon 3
Lizzie McGuire Movie
O bohaterach
Gwiazdy
----------------
Hilary Duff
Inni
Plotki a może prawda?
Użytkownik miesiąca
----------------
NOBODY
Wyróżnienia
Użytkownicy z poprzednich miesięcy
My
----------------
Ogólnie o nas
Rozmaitości
Muza
Strony internetowe
Gry
Seriale i filmy
Grafika
Ogłoszenia
Trudne tematy
Fun fiction
Cbox
Playlista
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Lizzie
Wysłany: Nie 19:03, 23 Gru 2007
Temat postu:
Diverse napisał:
Czyli ogólnie to jestem stworzona do jednoczęściówek?
Jeśli się postarsz to do wieloparta także. A jednoczęściówki pisz dłuższe ;P
Serina
Wysłany: Nie 11:36, 23 Gru 2007
Temat postu:
dlaczego zawieszone ?
Blacky
Wysłany: Sob 20:49, 22 Gru 2007
Temat postu:
Lizzie napisał:
No i zawaliłaś sprawę. Taki miałaś początek, ze teraz chcę więcej, lepiej, doskonalej, a Ty mi na takim samym poziomie piszesz
[...]
i zmienić tempo akcji ze ślimaczego, tylko broń Boże nie w gepardzie.
Czyli ogólnie to jestem stworzona do jednoczęściówek?
Lizzie
Wysłany: Sob 19:02, 22 Gru 2007
Temat postu:
No i zawaliłaś sprawę. Taki miałaś początek, ze teraz chcę więcej, lepiej, doskonalej, a Ty mi na takim samym poziomie piszesz. Skoro już postanowiłaś dodać treść sms'a to bardzo proszę zaznaczaj to albo kursywą, albo inaczej wyróżniaj. Ten rozdział też jakiś długi nie jest, mogłabyś w jednej części wprowadzać więcej wątków, więcej zdarzeń i zmienić tempo akcji ze ślimaczego, tylko broń Boże nie w gepardzie. Ciekawie z tymi skokami wspomnień, jestem ciekawa jak później do tego nawiążesz i mam nadzieję, ze lepiej, niż można przeczytać w co niektórych nieudolnych próbach łączenia wydarzeń, których efekty widać w Internecie.
Blacky
Wysłany: Czw 9:34, 20 Gru 2007
Temat postu:
Serina napisał:
tak chyba miało być, nie ?
Taaak, znowu nie zwróciłam uwagi, kurde -.-'
Jakoś zwykle skupiam się na fabule i tych większych błędach i potem takie małe zostają. A Wy wszystko wyłapujecie! xdd
Serina napisał:
więc pozwolę sobie dać ci wenowego kopniaka i zagonić do pisania.
*auć* <łapie_się_za_tyłek>
Kolejna część jest w trakcie tworzenia, więc jeśli dzisiaj jest czwartek to hmm...w sobotę wieczorem najpóźniej będzie
Serina
Wysłany: Wto 17:20, 18 Gru 2007
Temat postu:
zaklepuję
będzie edit w środę po południu.
ciauuu.
EDIT :
Cytat:
odpowiedziała, siląc się na spojrzenie na chłopaka
moim zdaniem lepiej by brzmiało : odpowiedziała, zmuszając się do skierowania wzroku w jego stronę
Cytat:
nie miała wrażenia, że znajduje
SIĘ
w niebie
tak chyba miało być, nie ?
podobał mi się opis czynności przygotowawczych, a mianowicie kwestia ubioru na imprezę. Ładnie ci to wyszło.
Ogółem nie mam zastrzeżeń. To co wyżej zacytowałam to wszystko. Ah i końcówka lepsza niż poprzednim razem, więc jesteś na dobrej drodze. Oczywiście ciekawi mnie dalszy rozwój wypadków, więc pozwolę sobie dać ci wenowego kopniaka i zagonić do pisania.
powodzenia !
Blacky
Wysłany: Pon 21:59, 17 Gru 2007
Temat postu:
Tak jak już wcześniej zauważyła Erin - moje opowiadanie to wspomnienie Bridget.
To, co jest pisane pochyłą czcionką to wyrwane z kontekstu fragmenty do których będę się odnosić później. Takie...przebłyski?
Natalie
Wysłany: Pon 21:31, 17 Gru 2007
Temat postu:
ciekawe...nawet bardzo.
podobaja mi się twoje opisy.krótkie ale treściwe i odrazu wiadomo o co chodzi.
nie zaczaiłam tego pochyłego tekstu o bulimiczkach i emo tzn sens zczaiłam ale co on miał do tego opowiadania?
Blacky
Wysłany: Pon 20:49, 17 Gru 2007
Temat postu:
Serio dwa razy? Nawet nie zwróciłam uwagi. A krótkie, bo.. *uzasadnienie wyżej*.
***
Cóż, coś się spłodziło. Dłuższe od poprzedniego.
A czy dobre? Oceńcie same:
Rozdział 3
- Halo?
- Mama?
- To ty, córeczko?
- Tak. Wszystko okej?
- Córciu, coś przerywa, halo?
- Mamo, jesteś?
- Halo?
- Mamo! Czekaj! Nie rozłączaj się!
- Pik, pik, pik.
***
Do imprezy pozostało: 7 godzin.
Bridget spacerowała parkową alejką, co jakiś czas kopiąc Bóg wie czemu winne kamyki. Jak zwykle w takich chwilach za wszelkie zło świata winiła siebie. Nie wiedziała dlaczego tak się dzieje, ale potrafiła wszystko wytłumaczyć w taki sposób, że wszystkie katastrofy sprowadzały się do jej osoby.
Przechadzała się już tak od dobrej godziny, kiedy nagle, za następnym, dwudziestym trzecim z kolei zakrętem, wyłoniła się osoba, której tak bardzo nie chciała teraz spotkać – David. Prawda, był jej przyjacielem. Ale w sytuacji, gdy zakochujesz się w swoim najlepszym kumplu, trudno żebyś cieszyła się na jego widok. Możesz ewentualnie się zarumienić, żołądek wywróci ci się na drugą stronę – co w przypadku Bridget nie było nawet ewentualnością, tylko faktem – ale radość? Pszczółka wolałaby raczej zapaść się pod ziemię. Niestety było już za późno:
- Siema Bridget! – rozległo się wołanie.
Uciekaj!
– głos w głowie Bee był coraz głośniejszy.
Uspokój się dziewczyno, to tylko chłopak. W dodatku znasz go już tak długo. Dasz radę!
– stłumił go drugi.
- Umm, cześć David – uśmiechnęła się – ładny szalik – dodała patrząc na jego zwyczajny, wełniany efekt pracy drutów babci.
- Mam go od dwóch lat i zawsze mówiłaś, że jest okropny – odparł chłopak przyglądając się badawczo Bridget, jednak po chwili zrobił minę pt. ‘Eureka!’, a na jego ustach od razu zagościł uśmiech – Pamiętasz, że dzisiaj impreza? U mnie? Urodziny…moje? – wyszczerzył się.
- Taak, jasne że pamiętam – wymamrotała Bridget – ale nie wiem czy będę. Bo, ten no wiesz, mama mi chyba nie pozwoli – wydusiła z siebie pierwsze, co przyszło jej do głowy.
David nie krył zdziwienia:
- Ale przecież ty zawsze mogłaś wszędzie chodzić. Coś się stało?
- No nie wiem. Ma jakieś odpały, pewnie menopauza. Ale nie martw się, Kitty mówiła, że na pewno będzie.. – to ostatnie zdanie dodała zdecydowanie ciszej, ale niestety nie wystarczająco, żeby David go nie usłyszał:
- Taa, wiem – mruknął i siadł na pobliskiej ławce wciskając ręce w kieszenie od spodni.
- Coś się za bardzo nie cieszysz – dodała Bee siadając obok i udając, że ten temat wcale jej nie interesuje, a chmury mają nad wyraz fascynujący kształt.
- No wiesz, na początku wydawała się inna. Teraz mam wrażenie jakby wszystko robiła specjalnie dla mnie.
- No to chyba powinieneś się cieszyć. – odparła Bee próbując sobie przypomnieć jak nazywa się to wysokie drzewo z białym pniem.
- Wolałbym, żeby była sobą. I nie zachowywała się jak…halo? Bridget? Słuchasz mnie, czy gapisz się na drzewa? – spytał lekko wkurzony.
- Słucham, słucham…ale co ja ci mogę poradzić? – odpowiedziała, siląc się na spojrzenie na chłopaka: siedział przybity, z wyraźnym problemem i zakłopotaniem na twarzy. Jej najlepszy przyjaciel, obiekt westchnień, wiecznie nieosiągalny. Chciała mu pomóc, ale jak mogła radzić takiej osobie w sprawach sercowych, pozostając obiektywną?
- David, wiesz że się nie znam. Pogadaj z Mandy, ona zna wszystkie Cosmo na pamięć. – mruknęła wlepiając wzrok w czubki swoich butów.
- Dobra, nie rozmawiajmy o tym. Spróbuję to jakoś…rozwiązać – odpowiedział, mówiąc to ostatnie słowo z wyczuwalnym wahaniem – chodź, odprowadzę cię do domu. Jak zawsze – uśmiechnął się i razem z Bridget ruszyli w stronę jej domu.
***
– Co myślisz o bulimiczkach?
Cisza.
- A emo?
- Czemu pytasz?
- Chcę wiedzieć co o mnie myślisz.
***
Do imprezy pozostały: 3 godziny.
Bridget leżała na łóżku, przykryta błękitnym kocem w złote gwiazdki. Jednak wcale nie miała wrażenia, że znajduje w niebie – wręcz przeciwnie. Wewnątrz czuła pustkę, żal i niepewność. Iść, czy nie iść?
<SMS>
Od: Matt
Widzimy się za 2 i pół godziny pod wejściem do twojego domu. Żadnych ale! Do zobaczenia! ;>
Bee opadła z powrotem na łóżko. Wiedziała, że Matt łatwo nie odpuszcza i jest gotów zaciągnąć ją tam nawet siłą. A że często odwiedzał siłownię wolała nie ryzykować.
Zajrzała do szafy.
Czy zachowuję się jak Kitty?
– pomyślała –
Dobra, nie popadajmy w paranoję. W końcu chcę się tylko przebrać.
Nie żeby chciała się jakoś specjalnie stroić. I to, że wybrała swoją ulubioną, wydekoltowaną oliwkową bluzkę z wielkim, szarym napisem: ‘Nobody’s’ to nie była aluzja, nic z tych rzeczy. A to, że miała na sobie swoje najlepsze, czarne biodrówki, które nie dość, że ją wyszczuplały, to jeszcze podkreślały figurę to też czysty przypadek! Przynajmniej do czerwonych trampek nikt nie mógł się przyczepić – kochała je nad życie i gdyby nie to, że od tego zagrzybiałyby jej nogi mogłaby w nich nawet spać.
Teraz pozostała najtrudniejsza kwestia – makijaż. Bee nie miała w tym dużego doświadczenia, ale lubiła podkreślać swoje intensywnie zielone oczy. Czuła się wtedy…pewniejsza? I wiedziała, że dobrze wygląda. Jednak dzisiaj też nie chciała szaleć z makijażem.
Bo przecież nie mam się, dla kogo stroić….tiaa.
Ostatni ruch ręki błyszczykiem i rozległ się dzwonek do drzwi. Bridget pobiegła do przedpokoju, żeby przywitać gościa:
- Ty to masz wyczucie czasu! – krzyknęła z uśmiechem.
- To miło, że tak się cieszysz na mój widok.
- Ale.. Co ty tu robisz…?
Lizzie
Wysłany: Sob 21:59, 15 Gru 2007
Temat postu:
Buu. Króciutkie, no i będę szczera nie do końca mi się podobało. Prolog i 1. rozdział były lepsze, zdecydowanie lepsze. Mnie rozdrażniło to ciągłe 'przewracanie oczami'. Krótka część, a musiałaś użyć tego sformułowania dwa razy, czyli o jeden raz za dużo. Czytając wydawało mi się jakby to było powtórzenie, błagam nie rób takich niespodzianek czytelnikowi.
Blacky
Wysłany: Pią 8:20, 14 Gru 2007
Temat postu:
Serina napisał:
lepiej odłożyć napisanie końcówki na potem, niż zmusić się do jej stworzenia i osiągnąć niezadowalający efekt
Tylko właśnie...miałam ochotę na dalszy ciąg. Zmusiłam się do napisania reszty tego i wyszło...kiepsko, a i wena na tamto przeszła. Dlatego:
Serina napisał:
a jak praca nad kolejnym partem ? kiedy mogę spodziewać się czegoś do przeczytania ?
Jak na razie stoi w miejscu. Przypuszczam, ze jak mnie złapie wena to napiszę całość od razu, potem tylko korekta i będzie. Ale kiedy? Przypuszczam, że do końca tygodnia coś się urodzi.
Serina
Wysłany: Czw 22:13, 13 Gru 2007
Temat postu:
Diverse napisał:
Serina napisał:
Końcówka nieco słabsza
Właśnie wiem -.-'
Zaczęłam pisać z zapałem, a potem zabrakło mi pomysłów. A chciałam już bardzo to skończyć no i wyszło to co wyszło.
ołł i tu pies pogrzebany. lepiej odłożyć napisanie końcówki na potem, niż zmusić się do jej stworzenia i osiągnąć niezadowalający efekt
a jak praca nad kolejnym partem ? kiedy mogę spodziewać się czegoś do przeczytania ?
Blacky
Wysłany: Czw 21:30, 13 Gru 2007
Temat postu:
Serina napisał:
Końcówka nieco słabsza
Właśnie wiem -.-'
Zaczęłam pisać z zapałem, a potem zabrakło mi pomysłów. A chciałam już bardzo to skończyć no i wyszło to co wyszło.
Serina napisał:
Mimo wszystko jest dobrze. Narazie na więcej mnie nie stać. Powiem tylko, że czekam na kolejny part i życzę weny !
ciau.
Przyda się.
Dziekować x)
Serina
Wysłany: Czw 20:54, 13 Gru 2007
Temat postu:
Cytat:
Niczym pani z 'Koła fortuny' wskazał
A!
mu na lodówkę:
to chyba jedyne 'zjedzenie' literki, które akurat tutaj troszkę mnie rozdrażniło.
Strasznie podobał mi się początek tego rozdziału. Końcówka nieco słabsza, bo tak naprawdę nie mam zielonego pojęcia, co zdarzyć się może. Dodałabym w końcówce jakiś motyw, który potem mogłabyś rozwinąć w kolejnym parcie. No w sumie jest : podjęcie decyzji, czy zadzwonić, tudzież tego nie zrobić. Ale to wydaje mi się zbyt słabe i jakoś mnie nie chwyciło.
Mimo wszystko jest dobrze. Narazie na więcej mnie nie stać. Powiem tylko, że czekam na kolejny part i życzę weny !
ciau.
Blacky
Wysłany: Wto 21:29, 11 Gru 2007
Temat postu:
ROZDZIAŁ 2a:
Bridget siedziała na parapecie, oglądając spadające płatki śniegu. Prawdziwa zima zaczęła się dopiero kilka dni temu, ale na podwórku, przed domem dziewczyny uzbierało się już całkiem sporo śniegu. Ta pora roku znaczyła dla Bee trzy rzeczy: sanki, Święta i urodziny, a kiedy mijał już 25 grudnia, czyli dzień jej narodzin, mogłaby zaczynać się dla niej wiosna.
Z rozmyślań wyrwał ją dzwonek do drzwi. Zwinnie zeskoczyła z parapetu i pobiegła do przedpokoju.
- Nigdy ci nie wyjdzie ten rytm - uśmiechnęła się otwierając drzwi. Matt wszedł do środka z udawanym fochem:
- Oglądam 'Przyjaciół' od 10 roku życia, a ty mi mówisz ze nie znam piosenki The Rembrandts?! 7 lat! Caaaałe 7 lat! Pełniuśkie, wiesz?
Matt był starszy od Bridget jedynie o niecałe pięć miesięcy, ale bardzo lubił jej przypominać, że jest młodsza.
- Dobra, rozbieraj się, a ja pójdę zrobić coś do picia - powiedziała Bee zamykając za nim drzwi.
- Mm, rozumiem że krótka piłka i do roboty? - wyszczerzył się Matt zdejmując swój wełniany szalik.
Bridget przewróciła oczami, ale uśmiechnęła się i poszła do kuchni. Chłopak zdjął czarne adidasy, odwiesił kurtkę do szafy i udał się za Bee. Siadł na taborecie i oparł nogi o szafkę:
- No to..co słychać?
Bridget chcąc uniknąć odpowiedzi udała bardzo zainteresowaną woreczkiem od herbaty:
- Teraz? - spytała głupio i nadstawiła ucho - chyba Thousand Foot Krutch. A co? Lubisz chrześcijański rock?
Matt uśmiechnął się krzywo, oparł rękę na drewnianym stole i popatrzył znacząco:
- Więc?
- Pytasz o... - to ostatnie słowo Bee zastąpiła ostentacyjnym przewróceniem oczu.
- Właśnie! - Matt rzucił się, żeby uścisnąć jej rękę, a przy okazji wyłaskotać, żeby w końcu się uśmiechnęła, ale Pszczółka zdążyła w porę uciec na sąsiedni taboret:
- Yyy, mówiłeś coś? - uśmiechnęła się wstając po kubki.
- Noo, nareszcie pokazałaś ząbki! - Matt klasnął w ręce jakby Bridget udało się zrobić na nocnik.
- A ty co? Bawisz się w dentystę? - zaśmiała się Bee wychodząc powoli z kuchni, starając się nie wylać herbaty.
Przyjaciele siedli na beżowej kanapie. Dziewczyna postawiła ostrożnie kubki na szklanym stoliku. Wzięła do ręki swoją ulubioną, czerwono-czarną poduszkę i położyła ją na kolanach, zginając w międzyczasie nogi.
Był to kolejny wieczór z serii 'Popocieszajmy się nawzajem, bo kochamy się jak rodzeństwo'. Bridget opowiedziała Matt'owi o swoim podejściu do życia i złych przeczuciach, a on - o kłopotach z dziewczyną i brudnym prysznicu na siłowni. Matka Bee znowu miała nie wrócić na noc, więc chłopak postanowił przenocować u przyjaciółki.
Następnego dnia Bridget obudziła się z jedną myślą:
'Dzisiaj impreza u Davida!'
Jako, że Matt jeszcze spał Bee zgrabnym susem przeskoczyła przez jego kolorową kołdrę i powędrowała do kuchni. Siadła na swoim ulubionym, brązowym taborecie w rogu pomieszczenia i popatrzyła na komórkę leżącą na stole.
'Zadzwonić, nie zadzwonić, zadzwonić, nie zadzwonić..'
- powtarzała w myślach. W podjęciu decyzji pomogło jej wejście Matt'a, który nieprzytomnym wzrokiem rozejrzał się po kuchni i spytał:
- A śniadanie?
Bridget przewróciła oczami i wstała z krzesła. Niczym pani z 'Koła fortuny' wskazał mu na lodówkę:
- To jest lodówka. Takie miejsce w którym trzymasz jedzenie. Otwierasz, bierzesz, najadasz się. Jasne?
- Humor ci dopisuje, co? - uśmiechnął się chłopak i wyjął karton mleka i dwa jogurty.
Po śniadaniu wyszli razem z domu. Bee miała zrobić zakupy, a Matt wrócić do siebie do domu. A dziewczyna nadal zastanawiała się, czy zadzwonić.
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Programosy
Regulamin