|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Serina Gordo - kochany, mądry, wyrozumiały...
|
Wysłany:
Sob 13:43, 26 Sty 2008 |
|
|

Dołączył: 26 Lip 2007
Posty: 1554 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Mialam ochotę coś dodać, a przeglądając moje dokumenty natrafiłam na to. Było niedokończone. Z powodu braku internetu człowiek decyduje się na różne dziwne rzeczy. W mym przypadku było to dokończenie tego opowiadania.
Nie jestem zadowolona z tego, co powstało, aczkolwiek to chyba moje najlepsze opowiadanie.
***
Zero pieprzu, zero soli, niedoprawiona potrawa o smaku trawy - tak wyglądało jego życie, zanim zobaczył Cacille. Od samego początku jego życia, żyły wypełniał strumień muzyki. Dźwięki i słowa uderzały w ściany duszy, rozpłaszczając się o tynk po to tylko, żeby po chwili głoska po głosce i nuta po nucie przesiąkać dalej w głąb zimnych Murów Uczuć. Nigdy ich nie uszkadzały – wręcz przeciwnie: stawały się wzmacniaczem obojętnej zaprawy, spajającej cegły Murów; nadawały jej duszę.
Teraz też siedział z nieśmiertelnymi słuchawkami na uszach, słuchając Aerosmith i wyobrażając sobie, że słowa tej piosenki wyśpiewuje ona, jego niema księżniczka.
Stanął przed nią i skłonił się wpół, niepewny reakcji. Siedziała nieruchomo na czerwonej kanapie, spoglądając na regał z książkami. Usiadł naprzeciw niej i zbliżył nos niebezpiecznie blisko do jej stopy. Dotknął nim lekko jej skóry i zacisnął mocno powieki. Cacille się nie poruszyła.
Słuchawki płaczące tłumionymi dźwiękami opadły na podłogę. Nie była to już muzyka, to był tlen niezbędny do życia, taki, bez którego on się udusi. Lecz nie dusił się jeszcze, ukrył tylko twarz w otwartych dłoniach i kołysał się, kołysał w tył i w przód, jak dziecko z chorobą sierocą.
Edukował się znów; tablicą było ciało Cacille, kredą - jego wzrok. Edukował się zachłannie wiedząc, że egzamin zda na szóstkę z plusem.
I wszystko było tu obłudą, czuł ją w powietrzu; patrzył na tą niewinną istotę. Paradoksy w jego głowie przeplatały się z marzeniami, a te z kolei, ze snem nocy poprzedniej tańczyły walca.
Dotknął czubkiem nosa jej ramienia i wciągnął do nozdrzy zapach perfekcyjnego w każdym calu ciała. Słodycz liryczna, aromat farb, kojarzący się z artystami, najsłodszy ze słodkich zapach jego kobiety.
Uderzył otwartą dłonią w stół, zły, że Cacille nawet nie zaszczyci go spojrzeniem. Jednak to on zawył z bólu, jak zbity pies. Klęknął przed swoim sacrum, jak przed ołtarzem i zaczął całować ją po stopach, łydkach, kolanach. Nie poruszyła się, ślepa i nieczuła, jego nieosiągalna miłość.
Tylko Chimera miauczała przeciągle, domagając się obiadu.
Wstał z klęczek i usiadł na kanapie, niepewny i zdecydowany jednocześnie. Wiedział, że jeżeli nie rozstanie się z ukochaną Cacille, trafi do psychiatryka szybciej, niż ktokolwiek by się spodziewał.
W mieszkaniu dudniły fajansowe dźwięki niemej ciszy, tylko Chimera płakała. Cacille nawet się nie poruszyła; siedziała nadal na czerwonej kanapie, z wzrokiem utkwionym w regale z książkami.
Idealna, bezpieczna płaszczyzna sufitu zachwiała się. Nie wiedział już sam, czy ta noc i dzień po niej to gorzka jawa, czy cierpki sen. W ustach czuł gorycz, a nad jego głową chodził po ścianie mały pajączek.
Blondyn podniósł się i zbliżył twarz do pajęczaka.
- Chcesz pajączku, żebym opowiedział ci o swojej miłości?
Nie oczekiwał na odpowiedź, zaczął mówić bez pozwolenia i kończyć wcale nie zamierzał. Pająk już dawno przeszedł na sufit, a on nadal tkwił z twarzą kilka centymetrów od ściany i mówił, mówił, mówił.
Nikt mu nie przerywał; Cacille spała na swojej kanapie, a pajączek był zajęty tkaniem pajęczyny.
Tylko Chimera domagała się jedzenia, ocierając się chłopakowi natarczywie o, jakby pozbawioną czucia, łydkę.
Zacisnął mocno powieki, a po jego policzkach spłynęły kolejne łzy. W milczeniu, oddychając najciszej, jak potrafił, tonął w swoim smutku i całej masie innych negatywnych uczuć. Nie liczyło się nic; nie było niczego więcej. Podniósł ostrożnie powieki i zobaczył to, czego się spodziewał - pustą sztalugę.
Po chwili poczuł czyjąś ciepłą dłoń na własnym ramieniu. Westchnął i spojrzał na przyjaciela.
- Twoja Cacille pójdzie na licytację - usłyszał, a jego ciałem wstrząsnęły spazmy szlochu. Max objął go ramieniem i uśmiechnął się półgębkiem.
- Przecież sam chciałeś, żebym ją stąd zabrał. Namalujesz drugi obraz, jeszcze lepszy.
Michael skinął głową i otarł nos w kaptur przyjaciela.
- Wiem, na następnym moim obrazie będzie Chimera.
Max rozejrzał się dookoła i zmarszczył lekko brwi.
- Właśnie, gdzie jest ten kocur?
- Odeszła. Zapomniałem o tym, że koty trzeba karmić, więc wyruszyła sama na poszukiwanie pożywienia.
Spojrzał na swoje nowe dzieło z nieukrywaną czułością. Cacille wyglądała jeszcze piękniej z kotem na kolanach.
Usiadł naprzeciw sztalugi i przykrył się kocem. Cacille, jego jedyna, jego księżniczka z płótna.
Usłyszał ciche mruczenie i spojrzał na parapet. Uśmiechnął się szeroko i otworzył okno, aby kocica mogła wskoczyć do środka. Delikatnie wziął ją na ręce i usiadł naprzeciw swojego obrazu z ciepłą Chimerą łaszącą się o jego brzuch.
Cisza znów dudniła skrzypiącą melodią, przerywana nierównym oddechem blondyna.
Tylko Chimera płakała żałośnie, wiedząc, że nieszczęście jej pana znów ma swój początek.
Post został pochwalony 0 razy |
|
 |
|
 |
Blacky Lizzie - potrzebuje czasu by zrozumieć
|
Wysłany:
Sob 21:21, 26 Sty 2008 |
|
|

Dołączył: 02 Gru 2007
Posty: 427 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Chyba rzeczywiście najlepsze.
No, z tych co widziałam
Z reguły nie lubię tego języka w opowiadaniach, ale zwykle powodem jest po prostu to, że jest nieumiejętnie używany.
Ale tutaj te: 'Dźwięki i słowa uderzały w ściany duszy, rozpłaszczając się o tynk po to tylko, żeby po chwili głoska po głosce i nuta po nucie przesiąkać dalej w głąb zimnych Murów Uczuć' jak najbardziej pasują. I dobrze brzmią.
Post został pochwalony 0 razy |
|
 |
Lizzie Moderator'ka
|
Wysłany:
Wto 21:22, 04 Mar 2008 |
|
|

Dołączył: 07 Sie 2007
Posty: 1237 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Denver
|
Hę? Jak to możliwe, ze nie przeczytałam, ze nie skomentowałam, i że nie mam na to teraz czasu?
KLEP. nie ma zmiłuj, przeczytać, napisać co się myśli trzeba! tak napisane w 10 Przykazaniach Literackich!
***
Czekało, czekało i się doczekało!
Chyba jak narazie Twój najlepszy twór. Nie będę teraz zajmować się betowym radarem, leżało długi czas nie ma co poprawiać niedociągnięć.
To opowiadania jest jednym z tych, któe dorównują tym, które czytam ostatnio, a wiesz, że przebywam w opowiadaniach na b. wysokim poziomie.
Czyta się przyjemnie, jest element zaskoczenia, wszystko dzieje się tak, ze chce się czytać. Osobiście podejrzewałam pannę C. o śmierć, ale nie ma czegoś takiego jak śmierć na płótnie I chwała za to.
Tytuł też dobry, kocur, który potencjalnie jest tylko dodatkiem, w rzeczywistości ukazuje wiele cech bohatera.
Jeśli będziesz chciała znowu coś opublikować, najpierw przeczytaj "Płacz Chimery", będziesz wiedziała, czy twór może znaleźć się w sieci.
Dobitnie wypowiedziała się: L.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Lizzie dnia Sob 18:15, 12 Kwi 2008, w całości zmieniany 1 raz |
|
 |
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
 |